sobota, 16 kwietnia 2011

Przekłucie uszu

Od dawna marzyłam o kolczykach. Rodzice obiecali, że kiedy zrobi się cieplej i nie trzeba już będzie nosić ciągle czapki, pojedziemy przekłuć uszy. I dziś nadszedł w końcu ten dzień. Pojechaliśmy do salonu kosmetycznego, gdzie pani przemyła mi uszy specjalnym płynem i narysowała kropki flamastrem.
Potem schłodziła uszy specjalnym "mrozkiem" w sprayu, żeby mniej bolało. Miałam przekłuwane od razu dwoje uszu - przez dwie panie.

Troszeczkę zabolało, ale byłam dzielna. Efekt końcowy bardzo mi się podobał.
Dostałam też w nagrodę za odwagę dwie bransoletki, a panie powiedziały mamie jak dbać o uszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz